Listopad to już drugi miesiąc treningów w GT RAT. Na początku nie wierzyłam, że uda się mi zgrać wszystkie obowiązki tak, by znaleźć na to wszystko czas. Jak widać, dla chcącego nic trudnego, oczywiście z pomocą męża, który dzielnie walczy, zdąża, rzuca wszystko i gna do domu do dziecka.
Trener Sidor cierpliwie patrzy na to, co robimy. Przyznam, że nie zawsze wychodzi, zwłaszcza jeśli mówimy o pływaniu. Nie zawsze i nie każdemu i mam na myśli siebie, to tak na wszelki wypadek gdyby któryś z RAT-owców to czytał. Tak jak myślałam, najmniejszy problem mam z rowerem. Kocham go, więc w miarę wychodzi. Bieganie to sprawa do wybiegania kilometrów. Pocieszające jest to że kolano nie boli.
Dotarliśmy do tematu kraula, delfina i wszystkiego, co związane z wodą. Na pierwszych zajęciach Trener powiedział „no płyń!” i to były pierwsze ruchy kraulem. Pół basenu wypite. Pomyślałam sobie, że jak wypiję wszystko, to nie będzie w czym pływać. Muszę przyznać, że mam już trzeci basen za sobą i czuję się za każdym razem lepiej. Ponoć w lutym ma już być dobrze. Tak twierdzi Trener Sidor. Wydolność i wykorzystanie siły mięśni w wodzie jest zupełnie inne niż na lądzie, na rowerze czy przy bieganiu. Uczę się nowych rzeczy, poznaję nowych ludzi i to jest fajne! Fajna jest siła grupy, wspólne treningi i motywacja jaką się przez to odczuwa.
Mamy już kalendarz imprez na przyszły rok. Teraz trzeba się tylko do tego odpowiednio przygotować, znaleźć czas i nie poddać się pogodzie, infekcjom i innym takim.
Na szczęście za chwil kilka rozpoczyna się sezon biegowy w Jakuszycach! Byliśmy na zwiadach w ubiegłym tygodniu u Pani Basi w Biathlonie. Temperatura nocą -4 stopnie! Śnieg gwarantowany od początku grudnia! Już nie mogę się doczekać!