Dzisiejszy etap Giro to była pierwsza poważna próba z finiszem pod górę. Etap kończył się klasycznym kilkunastokilometrowym podjazdem, na którym w czołowej grupie jechali sami faworyci, a pośród nich, no aż miło było popatrzyć, Rafał Majka i Przemek Niemiec.
Po obejrzeniu tego finiszu mam następujące spostrzeżenia:
Końcówka etapu w deszczu to nie jest to co Bradley Wiggins lubi najbardziej. Podczas dzisiejszego etapu stracił wszystko to co zarobił podczas drużynowej czasówki. To jest trochę wtopa Sky, bo przecież w czołowej grupie dojechało aż dwóch zawodników z brytyjskiego teamu, a Rigoberto Uran Uran nawet próbował walczyć o zwycięstwo etapowe, podczas gdy lider jego drużyny tracił cenne sekundy.
Nic nie stracili za to Cadel Evans, Michele Scarponi, Ryder Hesjedal i najgroźniejszy rywal Wigginsa, czyli Vinzenzo Nibali. Lider wyścigu Luca Paolini był również tam gdzie powinien być lider, czyli w pierwszej grupie.
Koniec etapu na zjeździe jest zawsze zapowiedzią małego szaleństwa. Zupełnie czym innym jest atak na podjeździe, tu wygrywa najmocniejszy kolarz, a czym innym na zjeździe, tu wygrywa największy wariat. Co prawda szybkie zjeżdżanie też jest umiejętnością, ale jednak, trzeba być odrobinę szalonym, nie mieć jakiejś blokady w mózgu, żeby na rowerze, który waży trochę ponad 7 kg zjeżdżać np. 100 km/h (takie prędkości w zawodowym peletonie nie należą do rzadkości).
Tak też było dzisiaj, zwycięzcą był niesamowicie szybki Luca Paolini, który zaatakował właśnie na zjeździe. Paolini wygrał i przy okazji objął prowadzenie w wyścigu.
Dzisiaj ruszył pierwszy wielki Tour w sezonie, czyli Giro d’Italia! Zaczął się nietypowo, od płaskiego etapu. Żadnego prologu, żadnej jazdy drużynowej na czas (będzie jutro), tylko najnormalniejszy płaski etap. A skoro tak, to każdy inny wynik niż zwycięstwo Marka Cavendisha byłby sensacją. Sensacji nie było, wygrał po pięknym finiszu, pokazując nieprawdopodobną siłę, ten który miał wygrać czyli Cavendish. Dzisiejsze zwycięstwo było szczególnie cenne, gdyż oprócz kolejnego etapu Cavendish zarobił, przynajmniej na jeden dzień, różową koszulkę.
Tymczasem przyjrzyjmy się kto ma jakiekolwiek szanse w tegorocznym Giro. Faworytów w zasadzie jest dwóch…
Kilka dni temu zaskakiwał super formą Michał Kwiatkowski. A tu okazuje się, że tej wiosny Polacy silni jak nigdy. Widok Przemka Niemca przyjeżdżającego na metę górskiego etapu przez takimi asami jak Evans, czy Wiggins… bezcenny! Basso 3 minuty z tyłu!
Trzeba przyznać, że Nibali pięknie to zrobił, ale 6 miejsce Niemca w generalce z minimalną stratą do wyprzedzającego go Bradleya Wigginsa robi wrażenie.
Ta strona używa plików cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej informacji