Ależ to był etap! Na dole piękna pogoda, a na górze zwały śniegu i jednocześnie zacinające opady deszczu zmieszanego ze śniegiem. Pierwszy raz w życiu widziałem koniec etapu dużego Touru, na którym prawie nie było kibiców. Ale w sumie to nic dziwnego, takiej masakry pogodowej też dawno nie było. Przyznam się, że obawiam się o warunki na Gavii i Stelvio, na które to wybieramy się w przyszłym tygodniu. To był pierwszy przypadek w historii kiedy to Giro d’Italia gościło na Col du Galibier, a więc moment historyczny. Przypomnijmy, że jest to podjazd przez który Tour de France przejeżdża regularnie.
Szkoda, że pogoda nie dopisała, ale i tak widowisko było przednie. Etap ze względu na pogodę został skrócony o około 4 kilometry, dodajmy o najcięższe 4 kilometry. Ale to nie przeszkodziło kolarzom się ścigać. Co to było za ściganie!!! Nie wiem, czy od czasu sukcesu Zenka Jaskóły Polacy odnieśli większy sukces na którymś z dużych tourów. Ja sobie nie przypominam, a dzisiejszy dzień z pewnością można było nazwać polskim dniem na Giro. Przemysław Niemiec, w końcu odczepiony od Scarponiego, dojechał trzeci, a Rafał Majka walczący z Betancurem o białą koszulkę był czwarty. Zresztą popatrzcie sami:
Continue reading Niemiec trzeci, Majka czwarty na Galibierze